Planowany podatek cyfrowy, który miałby objąć największe światowe platformy technologiczne, może doprowadzić do wzrostu cen usług cyfrowych, ograniczenia konkurencyjności sektora MŚP oraz negatywnie wpłynąć na rynek kapitałowy – alarmują eksperci. Choć propozycja jest jeszcze w fazie analiz, już teraz budzi wiele kontrowersji.
Czym jest podatek cyfrowy?
Podatek cyfrowy to forma opodatkowania przychodów generowanych przez duże firmy technologiczne z tytułu działalności cyfrowej – głównie reklamy internetowej, pośrednictwa online czy sprzedaży danych użytkowników. Jak wyjaśnia prof. Krzysztof Piech, jego celem jest, by giganci tacy jak Google, Meta, Amazon płacili podatki w krajach, gdzie faktycznie uzyskują przychody.
Dotychczasowe regulacje międzynarodowe często pozwalały im na optymalizację podatkową, skutkującą symbolicznymi wpływami do budżetów państw, mimo ogromnych przychodów generowanych lokalnie.
Skutki dla konsumentów i firm
Eksperci są zgodni: podatek cyfrowy zostanie w większości przerzucony na użytkowników. Prof. Piech powołuje się na raport OECD, z którego wynika, że 60–80% kosztów podatku ponoszą reklamodawcy i konsumenci. W praktyce oznacza to:
✅ Wzrost cen usług cyfrowych, w tym reklam online, usług streamingowych i e-commerce. ✅ Spadek konkurencyjności MŚP, które korzystają z tanich kanałów reklamowych w sieci. ✅ Zwiększenie kosztów życia, co może ograniczyć wydatki konsumpcyjne.
Uderzenie w giełdę i innowacje
Michał Kanownik, prezes Związku Cyfrowa Polska, ostrzega, że nieprzemyślane regulacje mogą uderzyć w rynek kapitałowy, ograniczając dostęp do innowacyjnych rozwiązań i pogłębiając cyfrową przepaść między globalnymi gigantami a lokalnym biznesem. Podkreśla jednak pozytywny aspekt: rząd deklaruje chęć szerokich konsultacji przed przedstawieniem konkretnego projektu.
Jak wygląda podatek cyfrowy w Europie?
Podatek cyfrowy został wprowadzony m.in. we Francji, Hiszpanii, Włoszech czy Austrii. Najczęściej wynosi 3% przychodu i dotyczy firm o globalnych obrotach przekraczających 750 mln euro rocznie, z określonym progiem krajowym.
➡️ Węgry i Turcja stosują stawki sięgające nawet 7,5%.
➡️ Niemcy, Irlandia, Luksemburg czy Szwecja – nie wprowadziły podatku z obawy przed reakcją USA i w trosce o konkurencyjność.
W Polsce temat podatku cyfrowego pojawiał się już wcześniej – zarówno w propozycjach Komisji Europejskiej (inicjatywa GAFA), jak i w planach PiS w ramach tzw. „piątki Morawieckiego”. Jednak silna presja ze strony USA skutecznie blokowała jego wprowadzenie.
Inwigilacja i dane osobowe w tle
W 2020 r. Fundacja Instrat zaproponowała alternatywną formę podatku cyfrowego – opartego na opodatkowaniu profilowanych reklam. Wskazywano, że główną działalnością big techów jest zarabianie na inwigilacji i danych użytkowników. Projekt poparty przez Lewicę został jednak zamrożony w Sejmie.
Co dalej z podatkiem cyfrowym?
Wicepremier Krzysztof Gawkowski zapowiedział, że propozycja resortu cyfryzacji zostanie przedstawiona w najbliższych miesiącach. Jednocześnie minister finansów Andrzej Domański podkreślił, że MF nie prowadzi obecnie prac nad podatkiem cyfrowym, a kwestia jego wprowadzenia będzie zależeć od wyniku międzynarodowych negocjacji w ramach OECD.