Nowy rok przyniesie zmiany, które miały być odpowiedzią na unikanie opodatkowania przez wielkie korporacje. Minimalny podatek globalny CIT, zaplanowany na początek 2025 roku, miał być „batem na bogaczy”, którzy wykazują minimalne lub zerowe dochody, mimo że ich przychody sięgają setek milionów euro. Jednak jak wskazuje wiele głosów, nowa danina uderzy przede wszystkim w zwykłych przedsiębiorców oraz polskich podatników. Czy rzeczywiście możemy tu mówić o sprawiedliwości podatkowej?
CIT dla korporacji, obciążenie dla zwykłych podatników
W założeniach nowe przepisy miały zmusić zagraniczne korporacje do płacenia podatków w Polsce. Minimalny podatek globalny CIT będzie dotyczyć firm, których obroty wynoszą minimum 750 milionów euro. To właśnie te wielkie podmioty, które często unikają opodatkowania, miały stać się celem nowej daniny. Podatek obejmie firmy, które poniosły stratę albo osiągnęły udział dochodów w przychodach z działalności operacyjnej niższy niż 2%. Teoretycznie brzmi to jak słuszna idea – wszyscy powinni płacić podatki adekwatne do swojego przychodu.
Jednak życie pokazuje, że rzeczywistość jest bardziej skomplikowana. Ministerstwo Rozwoju i Technologii przygotowało krajowy projekt, który otwiera furtkę dla największych inwestorów. Przewidziano dla nich nowe wsparcie finansowe w postaci pieniężnych grantów, które mogą być przyznawane w zależności od wartości inwestycji, lokalizacji oraz liczby zadeklarowanych kryteriów jakościowych. Granty te będą finansowane z budżetu państwa, co oznacza, że finalnie za ten mechanizm zapłacą zwykli obywatele.
Pieniężne granty dla gigantów – kto za nie zapłaci?
Jak wyjaśnił Maciej Żukowski, dyrektor departamentu rozwoju inwestycji w Ministerstwie Rozwoju i Technologii, granty te mają być rodzajem wsparcia, które na końcu dnia będzie odpowiednikiem ulgi podatkowej lub bardzo do niej zbliżonym. Innymi słowy, zamiast ściągnąć od korporacji podatek, państwo zaoferuje im wsparcie finansowe, które ma na celu utrzymanie ich inwestycji w Polsce. Problem polega na tym, że te granty będą finansowane z budżetu państwa, a więc ze środków, które mogłyby zostać przeznaczone na inne cele, jak na przykład ochrona zdrowia czy edukacja.
W ten sposób nowa danina, która miała być „batem na bogaczy”, okazuje się obciążeniem dla zwykłych przedsiębiorców i obywateli. Jak wskazuje „Super Express”, rząd sam pozbawia się dochodów budżetowych, a granty będą wypłacane z pieniędzy podatników, co finalnie sprawia, że ciężar opodatkowania przenosi się na nich.
Podsumowanie – kto zyska, a kto straci?
Minimalny podatek globalny CIT miał być narzędziem do walki z unikaniem opodatkowania przez największe korporacje. Jednak wprowadzenie mechanizmu wsparcia w postaci pieniężnych grantów budzi poważne kontrowersje. Ostatecznie może się okazać, że to zwykli podatnicy i mniejsi przedsiębiorcy zapłacą za te zmiany. Podatek, który miał być „batem na bogaczy”, stał się kolejnym obciążeniem, które dotknie zwykłych Polaków.